wtorek, 27 sierpnia 2013

PBM Węgrów 2013

Przejechałam całą trasę Mini - a co? ale żeby jakieś fajerwerki? Jeszcze po Siedlcach mam okropny stan zapalny, oprycha mnie morduje. Wiedziałam tylko tyle, że trzeba to "odbębnić" i tak też zrobiłam. Początek trasy, starałam się uwijać, tym bardziej, ze było płasko, głównie szosa, jakieś żwirowe drogi, po 10 km normalnie prąd mi odcięło, nogi nie chciały się kręcić, dopadła niemoc...objechała mnie jakaś dziewczyna z mojego znielubianego V sektora i nie tylko ona, no dno i wodorosty. Dobrze,ze byliśmy w lesie, na niższym tętnie troszki odsapłam, nawet z czego jestem mega dumna przejechałam jak dla mnie dość trudny element, leżący w poprzek drogi, pod skosem pień. Dzikie koleiny w błocie po wyścigach traktorów wolałam pokonać piechotą, było szybciej i się nie okleiłam czarną pacią ;)
Potem już było tylko coraz lepiej. Z całą pewnością błędem było zabranie na trasę do picia tylko coli. Zakleiłam się nią skutecznie. Czy tak, druga połowa trasy, to było łapanie wszystkich możliwych i nadających się do tego celu kół. Przy bufecie minęłam koleżankę, która mnie objechała, wcinała batona dość beztrosko, potem próbowała gonić ale ja siedziałam na bardzo szybkim kółku, na otwartym polu no nie miała szans.
ze dwa km przed metą dojrzałam koleżankę z kategorii, wiedziałam, ze jedzie z IV sektora, czyli, że właśnie jej dokładam coś koło minuty, nie mogłam sobie odmówić, dogoniłam i objechałam na ostatnich metrach stadionu.
Sam start taki sobie, bo moja główna rywalka z kategorii dołozyła mi... ze 4 minuty..... za to AWANSOWAŁAM DO  IV SEKTORA!!!! cel zrealizowany!!! A no i byłam druga w kategorii, i dostałam fajne rękawiczki, które zamieniłam na jeszcze fajniejszy licznik, teraz już będę wiedzieć, gdzie na trasie się znajduję i jakie kosmiczne prędkości rozwijam ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz