Miniony Weekend był dla mnie sporym wyzwaniem. Zawody z cyklu Puchar Polski w Triathlonie - Rawa Mazowiecka. Adam startował w sobotę w Duathlonie, walczył jak lew, trochę przeszarżował w upał, wywalczył drugie miejsce w swojej kategorii. My z maleńką i Tomkiem staraliśmy sie przetrwać skwar...Róża zaliczyła pierwsze nurki w akwenie otwartym, dosłownie robi wszystko, żeby zanurkować...;)jest bardzo odważna.
W niedzielę rano w Aquathlonie wystartował Tomek, po pływaniu prowadził, w biegu niestety po bardzo zaciętej walce stracił pozycję lidera i musiał zadowolić się drugim miejscem.
O 12 startowałam ja. Puchar Polski w Triathlonie, spasiony dystans olimpijski. 1500 (1800) m pływania w 34 minuty, 43 km roweru w 1:19:00, ponad 32 km/h!!!!! bez specjalnego wożenia się a jak już jeśli, to z mocnymi zmianami i żenujący bieg. Tylko, że do biegu zabrakło mi motywacji, organizator postanowił absolutnie nie nagradzać kategorii kobiecych. Harcice były poza moim zasięgiem, przede wszystkim płyneły 5 i więcej mninut szybciej... W sumie ja tez miałam sporo mocy w wodzie ale wiedząc, że nie mo o co walczyć - odpuściłam, dopiero pod koniec pływania nieco przydusiłam rywalki, tak się złożyło, że je widziałam, więc podciągnęłam końcówkę, zeby miec luz w strefie.
Rower był suuuper, było upalnie, sporo górek (jedna taka w mieście kosztowała mnie pół zdrowia), większa część asfaltu ok. Nie wiem tylko jak to się stało, ze rywalki, które mnie doszły na trzecim kółku, które ja zostawiłam... (chyba) uciekając z mocnym gościem na trekkingu, zlądowały przede mną w strefie??? Zjazd do strefy bez oznaczeń, poracha!!!! AAA i nie pozdrawiam "koleżanki", która pod koniec roweru miała ze 3/4 bidonu izo i 1/2 bidonu wody. Mi się wszystko pokończyło. Poprosiłam ją o łyka wody, usłyszałam, ze niestety musi popić żela - połową bidonu???ech...
Do biegu nie założyłam skarpetek i o ile przy 5 km było zadowalająco, to przy nieco ponad 10 było ssstrasznie, obtarłam stopy w ... bardzo wielu miejscach :) Było bardzo upalnie, źle znoszę taka pogodę, oszczędzałam się mając w pamięci wczorajszego Adasia. Cieszę się, ze ukończyłam bez przygód, ponoć była mega kraksa na rowerze, widziałam kilku poszlifowanych panów. No i ten wynik - ponad 32 km/h ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz