To miał być debiut Róży w biegu dla dzieci. Niestety pogoda spłatała figla. Od rana padało, mimo wszystko pojechałam z małą. Przed startem Różek się speszył i przeraził. Było mokro, zimno i brrrr. Dystans pokonałyśmy razem, znaczy... Róża na mnie ;) no nie dała się przekonać do tuptania...
Za to po biegu pyszny żurek i buła:
Po biegach dzieci przyszedł czas na nas. Miałam nie startować, miałam wcale nie biec. Ale na starcie pojawiła się ciocia Ewa i przejęła Róża. Cóż było robić, wymyśliłam sobie, że pobiegnę treningowo. Ruszyliśmy w deszcz. Lubie taką pogodę! pierwsze kółko mocno poszło. Teren trudny - fragmenty po cegłach, po błocie, po piachu no i podwórko!!! Drugie okrążenie równie mocne, wyprzedziłam dwie rywalki, no gnam i nogi niooosąąą, dobiegam do końca podwórka a tu sędziowie... spytałam pro forma ile do końca. Poprzednio jak startowałam w tym biegu dwa lata temu, biegło się 3 kółka. Sędzia krzyknął - jeszcze trzy okrążenia. WHAT???? Nogi się pode mną ugięły. Na starcie ktoś coś wspomniał, że biegniemy 5 okrążeń ale myślałam, ze to żart - to wcale nie było śmieszne! Ale racja, było szybko i to nawet bardzo, wiedziałam, że jestem trzecia ale właśnie baterie mi sie kończyły... Zassałam magiczną pastylkę enervitu, słodka jak piorun i do roboty. Na trudnych odcinkach starałam się utrzymać tempo, na kostce odpoczywałam. Nie widziałam przed sobą rywalek, za to na początku ostatniego okrążenia dostrzegłam ścigającą mnie dziewczynę. Docisnęłam w krzakach ale mnie goniła wytrwale. Ostatnie 500 m było moje, podwórko przefrunęłam, kto biegł tamtędy kiedykolwiek, wie, ze to niełatwe, bo biegnie się wąską ścieżką po pastwisku/trawie. Jest wąsko, miękko, nierówno, trzeba uważać na każdy krok, potem szybki skręt w ulicę, 50 metrów finiszu iiii słyszę jak spiker mnie wita, krzyczy, ze jestem TRZECIA!!! No kurcze, poszczęściło się jak nie wiem co. Za mną wpada wykończona długonoga rywalka. Chyba siatkarka albo coś w tym stylu, wyyysoka dziewczyna o meeega długich nogach. Nie była zachwycona, cóż to był mój dzień.
Adam był chyba szósty, za to wygrał kategorię biegaczy z Halinowa. Róża miała dość deszczu i całego zamieszania!
A ja ;)
HAPPY!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz